Fragmety
wstęp—w do praktyk
Fragmenty
wstęp—w –
przedstawia kilka wyjaśnień do opub- likowanych w Indiach tekst—w
rytualnych. Zostały one podyktowane przez C. R.
Lamę, dają pewne wyobrażenie o jego stylu i intencjach.
Ludzie m—wią, że mają rdzennego guru, jakiegoś
określonego lamę, kt—ry jest taki to a taki, ma takie to a takie
właściwości. Niekt—rzy m—- wią, że ich guru jest
powszechnie znany, dla innych rdzennym guru jest młody lama o miłym
wyglądzie. Nie ma znaczenia, czy guru jest stary
czy młody – pod warunkiem, że nim jest.
Wyraz
ãguruÓ w sanskrycie ma dwa znaczenia: wykwali kowanego re- ligijnego
nauczyciela i wołowinę. Oba znaczenia
kojarzą się z ciężarem. Wołowina
to ciężkie pożywienie, ma wiele składnik—w
odżywczych, po jej zjedzeniu czujemy się senni. Wykwali kowany guru także jest ciężki,
obciążony wieloma właściwościami. Guru zawsze jest ważny, ale to zadaniem ucznia jest rozwinąć
silną wiarę,
naprawdę wierzyć. Jeżeli praktykuje się w ten spos—b, rezultat zostanie
osiągnięty.
Trzy dni temu spotkałem kogoś, kto mi
powiedział, że otrzymał od swojego
nauczyciela pewną inicjację. Wiem, że to niemożliwe, bo ta praktyka pochodzi z innej szkoły niż ten
lama. Znam go osobiście i wiem, że
praktykuje jedynie praktyki pochodzące z jego własnej tra- dycji. W ten spos—b ci, kt—rzy nie nie mają prawdziwego guru,
zwodzą siebie i oszukują innych.
W dzisiejszych czasach, aby wykonać zadanie, jakie im powierzono,
guru muszą praktykować według swoich własnych tekst—w i
podążać za wskazaniami swoich własnych guru. Nie m—wię tu o wielkich, wy-
soko postawionych guru, ale o takich jak ja. Sam nie nazywam
siebie guru, ale niekt—rzy uważają mnie za
niego.
Wszystkie pięć szk—ł
w Tybecie wykonuje pudżę guru. Gelug skupia
się na Tsongkhapie, sakja na Sakja Pandicie,
kagju na Naropie albo Mar- pie, bonpo na Tanpa Szierab, a ningma na
Padmasambhawie. Uważam jednak, że chociaż
słowa tych praktyk są r—żne, same praktyki i zawarte w nich
idee są tym samym. Jedne przedstawiają
lamę w formie, w ja- kiej się pojawił w Tybecie, według
wizerunku namalowanego jeszcze za jego życia. Nie mamy prawdziwego
wizerunku Buddy Siakjamunie- go. W niekt—rych systemach guru
jogi jest on przedstawiany w formie Lamy Cziemciog Heruki, Tary albo
Naldziormy. W innych systemach ma formę
Kuntuzangpo, Dordże Czanga albo Dordże Czio. Są to trzy nazwy nadawane zjednoczeniu dharmakai, sambhogakai
i nirmana- kai. Kuntuzangpo to forma dharmakai.
Dordże Czang, czyli Wadż- radhara, to forma sambhogakai.
Dordże Czio, czyli Wadżradharma, to forma nirmanakai. Te formy
są sposobem wyrażenia właściwości buddy i
synonimami tych właściwości. Kuntuzangpo znaczy ãzawsze
dobryÓ, Dordże Czang – ãzawsze posiadający tantryczną
mocÓ, a Dor- dże Czio oznacza, że naturalna Dharma jest
niezniszczalna.
Czasami m—wimy ãguruÓ albo ãloponÓ, czyli nauczyciel,
ten kto wy- jaśnia to, czego nie wiemy. Czasami m—wimy ãpalczigÓ, czyli
ojciec, bo tak jak ojciec przekazuje synowi sw—j
majątek, tak guru przekazu- je swoim uczniom inicjacje i
głębokie tajemne nauki. Czasami guru nazywa ucznia
ãthukseÓ, synem serca, albo ãlobuÓ, uczniem-synem. Guru i uczeń funkcjonują
razem: z jednej strony jest wsp—łczucie, a z drugiej niewzruszona wiara.
Wsp—łczucie jest jak hak, a wiara ucznia daje coś, czego [ten hak]
może się uchwycić. Żeby to
działało, jedno i drugie muszą się pojawić
jednocześnie.
Jeżeli praktykuje się guru jogę z
jednoupunktowionym umysłem, z wiarą i śpiewa się
dobrą melodię, to głos poruszy umysły innych i po-
prowadzi ich do wejścia w Dharmę Buddy. M—wię,
że wszyscy powin- niście praktykować guru jogę raz
dziennie. Jeżeli musicie codziennie
jeść, to dlaczego nie mielibyście się codziennie
modlić?
Ci jogini, kt—rych umysły są niezmienne, kt—rzy mają prawdziwą wiarę i oddanie,
mogą praktykować guru jogę wyobrażając sobie swo-
jego guru w jakiejkolwiek formie: mnicha, taktryka albo w zupełnie
zwyczajnej postaci. Mogą medytować na
swojego guru w formie jego zwykłego, zycznego ciała. Jednak teraz, w tych mrocznych czasach, każda z istot ma
niestały umysł i nikt nie jest czysty. Można
mieć wiarę dzisiaj, a jutro jej nie mieć. Mogą pojawiać się wątpliwości.
Dlatego powinniśmy medytować na naszych
guru w formie budd—w, bodhisat- tw—w, jidam—w, Padmasambhawy itd. Być
może w dzisiejszych czasach konieczne jest, by medytować na formy mistrz—w przeszłości, bo sko- ro
już odeszli, nie mogą powiedzieć nic, co by było
uczniowi trudno zrozumieć.
Na koniec dodam, że nie
wystarczy tylko rozmawiać o rdzennym guru. Ważna jest modlitwa i wiara.
W obecnej czarnej epoce, nas, kt—rzy
wierzymy w Buddę i Padma- sambhawę, jest bardzo niewielu. Mamy wielką wiarę w to, co Padma- sambhawa
przepowiedział będąc w Tybecie i co zostało wtedy spisane
przez Jeszie Tsogjal i innych. Przepowiednie te
zostały p—źniej odkryte i przepisane przez terton—w – wielkich
odkrywc—w skarb—w i nie ma w tych tekstach żadnych
zafałszowań. Mogły one zostać odkryte
jedy- nie przez prawdziwe inkarnacje terton—w.
W tamtych czasach w Tybecie, Krainie Śnieg—w,
gdzie Padmasambha- wa nauczał i udzielał inicjacji
w języku tybetańskim, zostały zniszczone zewnętrzne
formy praktyk religijnych. To bardzo smutne, że w Tybe- cie buddyzm
zaczął zanikać, aż do obecnego stanu rzeczy. Prawdzi- wa Dharma jest niezniszczalna i nie mają na nią
wpływu czyny tych, kt—rzy w dzisiejszych mrocznych czasach stwarzają
pozory, że są mili, chociaż naprawdę są
puści jak pień bananowca lub bambusa. Tacy nie
praktykują, a jedynie debatują.
Kiedy otrzymujemy inicjacje,
przyrzekamy, że zawsze będziemy utrzy- mywali nasze
ślubowania. Jednak wszyscy
wiemy, że utrzymywanie ślubowań nie jest łatwe.
Ja sam i inni tybetańscy
nauczyciele musimy być uważni, kiedy udzie- lamy
ślubowań schronienia, bodhiczitty, inicjacji i tantrycznych
ślu- bowań. Ci, kt—rzy ich
udzielają, muszą mieć wszystkie konieczne właś-
ciwości, praktykować nauki, kt—rych udzielają, i
utrzymywać swoje ślubowania w spos—b doskonały. Muszą oni w jasny spos—b wyjaśniać tym, kt—rzy
otrzymują przekazy, co jest im przekazywane i z jakimi
zobowiązaniami się to wiąże. To tak jak z
chorym, kt—ry potrzebuje leczenia, ale nie jest świadomy swojego stanu
– lekarz musi być ostroż- ny i
wyjaśnić mu wszystko, co istotne, a także jakie pożytki
przyniesie leczenie. Dzięki temu chory nie będzie
miał wątpliwości, że lekarstwo nie będzie dla
niego trucizną.
Źr—dłem wszystkiego jest
suniata. Wszystko wyłania się i powraca do tej
natury. Symbolem suniaty jest zero. Na zewnątrz nie ma
kąt—w i wewnątrz także jest puste, nie ma żadnych
kąt—w. Ta suniata dharmadhatu jest wszę- dzie taka sama, wszędzie czysta, wszędzie jest
dokładnym zrozumieniem, wszędzie bez żadnych przeszk—d
wykonuje wszystkie aktywności.
Ta natura jest suniatą. Czasami nazywany
ją dharmadhatu, dharma- tą, dharmakają i
dharmadhatudżnianą, a jeśli potrzebny nam jakiś jej
symbol, to jest nim A. Jest to symbol Wielkiej Matki Wszystkich Zwy- cięzc—w,
Gjalłej Jum Czienmo. Jej naturą jest suniata i
wszystkie żeń- skie istoty także mają tę
naturę suniaty. [Tu trzeba zaznaczyć,
że suniata nie ma konotacji czegoś pustego i pozbawionego wszelkich
idei, jak to kiedyś powszechnie m—wiono o kobietach].
Na
każde sto matek, przynajmniej
dziewięćdziesiąt ma taki sam stosu- nek do wszystkich swoich
dzieci, bez względu na to czy są
chłopcami czy dziewczynkami, czy są najstarszym czy najmłodszym
dzieckiem. Dla tych, kt—re są słabe, matki
mają jeszcze więcej wsp—łczucia.
Z punktu widzenia sutry matka to
suniata, tongpa nji. Ta suniata ma dwa aspekty:
zewnętrzny[1] i
wewnętrzny[2].
Może być także rozpatrywana jako
osiemnaście lub dwadzieścia jeden rodzaj—w suniaty.
To, o czym tutaj m—wimy, to jedna i ta sama suniata. Możemy o niej
powiedzieć tylko tyle, że to suniata czyli zero, i może to
być trudne dla tych, kt—rzy nie są zbyt inteligentni.
Teraz przejdziemy do omawiania praktyki cziod. Cziod znaczy ãciąćÓ. Aby
to zrozumieć, musimy się dokładnie zastanowić co ma
zostać prze- cięte? Przeciąć
ãtyÓ czy przeciąć ãjaÓ? Jeżeli ja
tnę ciebie, to grzech, a jeśli ja tnę moje własne
ciało, to także grzech.
To, co naprawdę musi
zostać przecięte, to moje ego. Dlaczego? Bo
od samego początku ego sprawiało mi zbyt
wiele problem—w. Czasami to złe ego wtrącało mnie do
piekieł, czasami pośr—d głodne duchy itp.
Skąd się bierze ego? Bierze się ono z ignorancji. Ignorancja
ogłupia mnie i utrzymuje w tym stanie głupoty. To z jej powodu
m—wię: ãpod- miot i przedmiotÓ, ãja i tyÓ, ãja
jestem dobry, a ty złyÓ, ãkocham siebie i nienawidzę ciebieÓ. To
moje ego sprawia, że uważam moje ciało za re- alne, a w
ślad za tym rodzi się pragnienie obiekt—w widzianych moimi zycznymi
oczyma. Więc jeśli ãjaÓ widzi coś dobrego, pojawia się
po- żądanie, jeśli widzi coś złego, pojawia
się gniew, jeśli widzi coś lepszego niż to, co
już posiadam, pojawia się zazdrość itd. To samo dotyczy uszu, języka, nosa i doznań dotykowych.
Z tego powodu muszę odciąć moje ego.
Chociaż nie mogę go zobaczyć za pomocą wzroku, jest ono
bardzo złe i kłopotliwe. Musi zostać
odcięte i trzeba z nim skończyć.
Nauki [cziod] m—wią także
o tym, jak ogromnie trudno jest osiągnąć cenne ludzkie
odrodzenie. Niezwykle trudno jest
posiąść cenne ludz- kie ciało, ale dzięki niemu
można z łatwością posuwać się w g—rę
(dzię- ki dobrym uczynkom) lub w d—ł (z powodu grzech—w). W g—rę
i w d—ł, ciągle dookoła, jak karuzela na
wesołym miasteczku. A jednak istnieje
możliwość, by się uwolnić.
Następnie w cziod
[pojawiają się nauki] o schronieniu, bodhiczicie,
zewnętrznych i wewnętrznych o arach, a w końcu o najbardziej
we- wnętrznej o erze – o erze z własnego ciała.
Potem wizualizuje się Maczik
Labdron wraz z jej orszakiem, wszyst- kich guru, wszystkie jidamy, dakinie i otaczających
ją wszystkich guru linii. Modlimy się do nich, by pobłogosławili nas
odcięciem korzenia egoizmu. Następnie wykonuje
się przeniesienie umysłu (phoła), dzięki kt—remu
umysł wędruje w bardzo dobre miejsce – łączy
się z umysłem Maczik.
Potem medytujący przekształca swoje
ciało w amritę dla czterech ro- dzaj—w gości: 1. Budd—w i bodhisatw—w, 2. Gości
obdarzonych do- brymi właściwościami – tych, kt—rzy
mają moc, ale są niżej niż goście pierwszej
grupy, 3. Wszystkich istot sześciu
świat—w, 4. Naszych wie- rzycieli.
Dzięki o erze dla pierwszej
grupy buddowie są zadowoleni. Dzię- ki o erze dla drugiej grupy osiąga się
więcej [dobrych] właściwości. Dzięki
o erze dla trzeciej grupy zostają oczyszczone wszystkie grzechy. Dzięki o erze dla czwartej grupy zostają spłacone
długi.
Następnie własne
ciało przekształca się w klejnoty itp. i zostaje o aro- wane bogom zamieszkującym samsaryczne
nieba. Potem ciało zostaje pocięte i ta wielka g—ra mięsa,
kości oraz krew o
arowywane są lokal- nym b—stwom i demonom - wszystkim, kt—rzy lubią
takiego rodzaju o ary. Pozostałości o ar
zostają oddane wszystkim słabym i kalekim istotom. Dzięki temu zostają usunięte wszystkie ich
problemy. W koń- cu praktyka zostaje podsumowana
poświęceniem zasługi.
Maczik Labdron była wielką medytującą i
można ją nazwać ãNagar- dżuną TybetuÓ. Nagardżuna nauczał o
suniacie, a ona nauczała jak oddzielić umysł od
ego. Mieszkała na Zangri Karmar, czerwonej g—rze
w pobliżu Brahmaputry, około tysiąca kilometr—w na wsch—d od
klasz- toru Samje. Kiedy odwiedziłem to miejsce,
była tam stupa zawierająca jej szczątki. Moim umysłem poruszyły silne doznania. Przypomniałem sobie także, że niegdyś moja
pierwsza inkarnacja, Dropan Lingpa, był synem Maczik, Gjalła Dondrub.
Pragniemy, by dzięki zasłudze
płynącej z tego tłumaczenia, umysły wszystkich istot
były wolne od egoizmu i spoczywały w
[stanie] r—w- ności. Pragniemy, by wszystkie istoty
osiągnęły pełne oświecenie i by cała samsara
całkowicie opustoszała.
Podczas tego tłumaczenia recytowaliśmy
wiele modlitw, więc być może jest ono wolne od błęd—w. Jeżeli jednak
z powodu głupoty i ignorancji są w nim jakieś
błędy, kt—re zniszczą nasze ślubowania, prosimy
straż- nik—w cziod, Zangri Punji, o wybaczenie.
Jeżeli jednak strażnicy cziod nie
wybaczą nam, to ja się z nich
śmieję. Poprawność i błędy
– wszystko zawarte jest w suniacie. Tłumaczenie to
powstało, aby rozpowszechnić na
świecie Dharmę. Jeśli wy, strażnicy Dharmy
uważacie, że Dharma nie powinna być upowszechniana, to ja m—wię wam, że jesteście zazdrośni
i skąpi. Dharma i nauki term są dla wszystkich
istot, nie tylko dla jednego szczeg—lnego obszaru. [Jeżeli jest w
tym jakaś zasługa, dedykujemy ją wszystkim istotom], a jeżeli nie ma, rozpuszczamy to w suniacie.